Trochę o mnie


sobota, 13 grudnia 2014

Gdy koń choruje


Ten post, zgodnie z zapowiedzią, miał dotyczyć pielęgnacji końskich kopyt, ale pozwolę sobie zmienić tematykę z racji ostatnich doświadczeń.
Ktoś,  kto jest emocjonalnie mocno związany ze swoim zwierzęciem, odczuwa zmiany w jego zachowaniu, w jego nastroju, potrafi dostrzec, że coś dzieje się nie tak. Konie wysyłają wyraźne sygnały dotyczące ich samopoczucia. Przebywając z nimi jesteśmy w stanie bardzo szybko takie sygnały wychwycić i odczytać. A jakie to sygnały, odsyłam zainteresowanych do mojego posta "Źle się czuję - mówi koń."

 
Kiedy okazuje się, że konik zachorował, również i właściciel smutnieje...Tak przynajmniej jest w moim przypadku. Zawsze mocno przeżywam chorobowe przypadki u moich koni. Było ich już tak wiele, głównie urazów, a ja i tak nie nabrałam stuprocentowej odporności w takich sytuacjach. Robię wszystko, co tylko jest możliwe, aby ulżyć koniowi w cierpieniu, aby jak najszybciej pomóc mu odzyskać siły. W takich chwilach nie można pozwolić sobie na zaniedbanie. Chory koń wymaga wielkiej cierpliwości, spokoju i sumiennej opieki. Jeżeli weterynarz przepisze leki, należy ściśle przestrzegać sposobu i czasu ich dawkowania. Nie wolno pomijać kolejnych aplikacji leku. Często trzeba koniowi robić okłady, wcierki, masaże, niekiedy inhalacje czy opatrunki. Wszystko zależy od schorzenia. Każdy właściciel czy opiekun powinien wiedzieć jak udzielić pierwszej pomocy koniowi kolkującemu, a także umieć zrobić domięśniowy zastrzyk. Przydają się wiadomości dotyczące sposobu odkażania ran i tamowania krwotoków. Nieocenione są także umiejętności uspokojenia konia. Niektóre konie wpadają w panikę, kiedy czują ogromny ból, inne bardzo się boją, uciekają, nie pozwalają się do siebie zbliżyć. Ile koni, tyle przypadków. Pielęgnacja chorego konia opiera się oczywiście na wzajemnym zaufaniu, które to buduje się już od pierwszych dni obcowania z koniem. Koń ma doskonałą pamięć. Zapamiętuje sytuacje, w których czuł się zagrożony, zapamiętuje zapachy, które wzbudzają w nim niepokój i strach. Dlatego też sukces końskiej terapii zależy w dużej mierze od podejścia właściciela. Chore konie wymagają jeszcze większej uwagi. Nie wolno się przy nich spieszyć, wykonywać gwałtownych ruchów. Wszystkie zabiegi powinny być przeprowadzane ze spokojem, ale i stanowczością. Chory koń też doskonale wie, kto jest przywódcą. 
Nie da się przejść przez życie z końmi bez jakichkolwiek urazów czy chorób. Są one wpisane w rejestr końskiego żywota. Dlatego tak ważne jest, aby od pierwszych dni obcowania z koniem rozpoczynać budowanie wzajemnej więzi opartej na zaufaniu. Koń, który ufa człowiekowi, nigdy nie zrobi mu perfidnej krzywdy!Pozwoli bez większych problemów opiekować się sobą, nawet wówczas, gdy niektóre zabiegi są dla niego nieprzyjemne. Jest tylko jeden warunek - nie wolno nam, koniarzom, zawieść końskiego zaufania.
Ostatnie dni są dla Amirki i dla mnie wielką próbą naszej wzajemnej przyjaźni. Pojawiły się u niej problemy ze zdrowiem, a co za tym idzie, codzienne wykonywanie czynności pielęgnacyjnych mających na celu poprawę jej samopoczucia. Konieczne są masaże kończyn, a taki masaż jest dla niej jeszcze bolesny. Na spacery też niechętnie wychodzi, a musi, żeby poprawić krążenie. Gdyby nie zaufanie, którym obdarzamy się wzajemnie, leczenie byłoby bardzo trudne, niekiedy wręcz niemożliwe. Dlatego też, z własnego doświadczenia pisząc, zachęcam wszystkich koniarzy do cierpliwego budowania zaufania na linii koń-człowiek. Wierzcie mi - jest to możliwe i naprawdę warto!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz