...czyli garść wspomnień:) część I: Emetyka
W jednym z moich wcześniejszych postów pokrótce przedstawiłam historie moich koni. Teraz chciałabym je nieco rozwinąć, bo z każdą z moich klaczy związane są przeróżne przygody, radości i smutki. Każda uczyła i uczy mnie czegoś nowego. Zacznę od Epi - przywódczyni w Stajence:)
Natura wyposażyła konia w to, co jest mu niezbędne do przeżycia na wolności. Obdarzyła go niezwykłym instynktem, który pozwala przetrwać. Koń to zwierzę, które nie ma w sobie agresji i nie staje do walki z każdym napotkanym na swej drodze przeciwnikiem. Koń to zwierzę uciekające. Na najdrobniejsze niebezpieczeństwo reaguje ucieczką. W jednej chwili pasące się ze spokojem stado dzikich mustangów, potrafi zerwać się do szaleńczego biegu zamieniając stepy w tumany kurzu. Biegną tak, aby uciec od niebezpieczeństwa. A że biegają szybko, z reguły ucieczki takie mają szczęśliwy finał.
Kto przebywa z końmi nie tylko w siodle, ale także obserwuje ich zachowanie na wybiegu, w stajni, podczas wspólnych zabaw, ten wie, czy koń jest zadowolony, czy niezbyt chętny do współpracy. Większość ludzi dzieli konie na te "spokojne" i te "złośliwe". Do "spokojnych" wszyscy lgną jak niedźwiadki do miodu, a od tych "złośliwych" - stronią. Celowo ujmuję w cudzysłów określenie "spokojne" i "złośliwe", albowiem ten podział jest dla mnie w pewien sposób płytki i niesprawiedliwy dla koni! Pojęcia te są bardzo względne. Osobiście skłaniam się do stwierdzenia, że wszystkie konie są wspaniałe w swój jedyny i niepowtarzalny sposób, a niektóre konie po prostu bywają trudne - czyli te powszechnie określane mianem koni "złośliwych". Szufladkowanie koni na "dobre" i "złe" nie przystoi, moim zdaniem, prawdziwym koniarzom. Każdy powinien pamiętać, że koń to żywe stworzenie, które działa instynktownie, czyli tak, jak przygotowała go to tego Matka Natura, aby mógł przetrwać. Każdy koń ma swój charakter i swoiste dla siebie cechy. Ale każdy koń, mimo swojej różnorodności, mówi tym samym, niezmiennym językiem - językiem ciała. Tak jak ludzie porozumiewają się między sobą za pomocą przede wszystkim słów, tak konie porozumiewają się głównie gestami swojego ciała. Obowiązkiem każdego jeźdźca i koniarza jest poznać ten koński język!
Powstało już sporo książek, artykułów, felietonów na temat końskiego języka ciała i końskiej psychiki. Ten język został nawet nazwany - Equus. Osobą, której zawdzięczamy początki poniekąd rozwoju tego języka jest Monty Roberts - człowiek, który z końcem lat 40-tych XX w. rozpoczął tropienie dzikich mustangów w Nevadzie i dał początek Equus. Wszystkich zainteresowanych tym przełomem w rozumieniu koni odsyłam do książki Monty Robertsa "Człowiek, który słucha koni". (naprawdę warto!!!)