Nie wszystkie sygnały są oczywiście tak trudne do odczytania. Każdy koniarz wie, kiedy koń się denerwuje, kiedy się złości, niecierpliwi. Każdy zna sygnał kulenia uszu czy nerwowego machania ogonem. Ale czy każdy wie, co koń ma wówczas na myśli? Czy kopnięty przez konia jeździec mógł przewidzieć taki finał?Czy można przewidzieć, że koń nas wysadzi z siodła?Czy koń potrafi ostrzegać, czy po prostu od razu działa?Czy w ogóle można zrozumieć konia???
TAK!Trzeba tylko się postarać i wykazać anielską wręcz cierpliwością. Jak mawiała moja babcia: "za długie czekanie, dobre śniadanie":) Cierpliwość naprawdę się opłaca!
Chcąc tak naprawdę zrozumieć język konia, trzeba poświęcić dużo czasu na obserwację konia na wolności. Oczywiście przede wszystkim trzeba chcieć go zrozumieć. Będąc na kursie dowiedziałam się, że najwięcej mogą nas nauczyć dzikie konie. Chodzi tu oczywiście o kwestię mowy ciała tych zwierząt. Żyją sobie one na wolności w swoich stadkach i po cichu komunikują się pomiędzy sobą, ustalają hierarchię, czyli kto tu rządzi. A rządzi zawsze tzw. klacz alfa. To ona kieruje całym stadem, decyduje o losie swojej "rodziny", pozwala i zabrania, pogania i zatrzymuje, nadaje kierunek ruchu i tempo, karci i nagradza. Tych zachowań nie zmienimy w koniach. One zawsze będą pomiędzy sobą ustalać hierarchię. Ustalają ją na wybiegu, w stajni, w nowym otoczeniu, podczas przybycia nowego osobnika do stada. Ustalają ją każdego dnia. Zawsze jeden osobnik musi rządzić. I tak też jest w komunikacji z człowiekiem. W relacjach koń-człowiek też ktoś musi rządzić. Chcąc dobrze porozumiewać się z koniem to my, ludzie, musimy przejąć pozycję dominanta w tym dwuosobowym stadzie. Ale nie zrobimy tego dobrze, jeśli będziemy używać błędnych sygnałów wysyłanych do konia, jeśli będziemy starać się dominować poprzez siłę i wzbudzanie w koniu strachu. Prędzej czy później taki dominant-człowiek przegra walkę o swoją pozycję w stadzie. Koń jest przecież silniejszy...I powoli, dzień po dniu, będzie próbował stać się numerem jeden. Już taka końska natura. Aż dopnie swego, co często bywa dla człowieka bardzo niebezpieczne i może okazać się tragiczne w skutkach.
Koń mówi do nas poprzez swoje uszy, ogon, pysk, oczy, ustawienie ciała. Aby dobrze się z nim dogadywać, należy nauczyć się skupiać konia na sobie. Pokazać mu, w zrozumiały dla niego sposób, że odtąd to my jesteśmy górą, że stanowimy dowództwo w naszym międzygatunkowym stadzie, że z nami koń może czuć się pewnie i bezpiecznie, że z nami nic mu się złego nie stanie. Aby wypracować sobie taką pozycję w międzygatunkowym stadzie, należy zacząć od budowania relacji z koniem. Trzy złote relacje: ZAUFANIE, SZACUNEK, DOMINACJA. Żaden koń nie będzie nam posłuszny, jeśli nie będzie nam ufał. Jeśli koń nie będzie nam ufał, nie możemy liczyć na jego szacunek, a już na pewno bez zaufania i szacunku nie osiągniemy dominacji. Odbyte szkolenie nauczyło mnie, że zaufanie koniowi oferujemy, szacunku wymagamy, a dominacji żądamy.
W jaki zatem sposób zaoferować koniowi nasze zaufanie? Bardzo prosto - spokojem i cierpliwym podejściem, nagradzaniem każdego kroku w naszym kierunku, pewnością tego, co robimy. Mamy sprawić, aby koń w naszym towarzystwie czuł się dobrze, spokojnie, naturalnie, a tym samym bezpiecznie. Konie nie lubią nerwowości, nagłych szybkich ruchów, wzmożonego hałasu, niepewności. Wyczuwają nasz strach i niezdecydowanie i odbierają świetnie sygnały, jakie do nich wysyła nasze ciało. Pierwszy zasadniczy błąd, jaki popełniamy podchodząc do konia, to patrzenie mu w oczy i wyciąganie pustej, otwartej dłoni w jego kierunku. A jeszcze z rozpostartymi palcami, to już w ogóle tragedia. Jest to pierwszy sygnał dla konia do ucieczki. Koń sobie myśli: "Rety, drapieżnik, będzie atakował, muszę uciekać!!!" Wyjątek oczywiście stanowią konie-łakomczuchy, ale w takim przypadku mamy już do czynienia z zachwianiem relacji opartych o zaufanie-szacunek-dominację. Taki koń, owszem, podejdzie, ale sobie pomyśli "Dawaj jabłko i spadaj". W budowaniu tych podstawowych relacji karmienie koni z ręki nie wychodzi nam na dobre. Jak to odbiera koń? W bardzo prosty dla niego sposób: "Oddajesz mi swoje jedzenie, zatem ja jestem górą". Tak myślący koń nie będzie nas szanował. Taka jest końska natura - najpierw je przywódca, a reszta dopiero gdy ten naje się do syta.
Spróbujcie zrobić z własnym wierzchowcem takie ćwiczenie - wejdzie do jego boksu, wsypcie owies czy jakieś smakołyki do żłobu, czy nawet podajcie koniowi siano i nie pozwólcie mu "rzucać się" na jedzenie. Od razu ostrzegam - to może być trudne, zwłaszcza u koni z silnym instynktem dominanta. Do boksu należy wejść z bacikiem, najlepiej takim długości 1m, z linką na końcu, która dodatkowo go przedłuża. Ten bacik nie służy absolutnie do bicia konia! On ma mu tylko pokazać, gdzie jego miejsce w hierarchii. Ma być przedłużeniem naszej ręki, która nie pozwoli koniowi na wpychanie się na nas. Cel - odesłanie konia od jedzenia na kilka chwil w drugi kąt boksu. W tym czasie powinniśmy pogrzebać trochę w żłobie czy sianie, tak, aby koń zrozumiał, że najpierw je silniejszy w stadzie. Kątem oka dobrze jest spojrzeć na wyraz pyska konia, a konkretnie zaobserwować, czy żuje i przelizuje. Jest to bardzo ważny sygnał, który świadczy o tym, że koń analizuje zaistniałą sytuację i koduje sobie w głowie zachodzące zmiany. Po prostu uczy się. Takie ćwiczenie jest fantastyczne, bo daje obraz w jakim stopniu nasz wierzchowiec nas szanuje. Nie zawsze wychodzi od razu i wymaga naprawdę dużej cierpliwości. Aha, bardzo ważne - w trakcie wykonywania tego ćwiczenia absolutnie nie wolno nam zachowywać się agresywnie wobec konia i wzbudzać w nim strachu. Musimy utrzymać swoje emocje na wodzy i być pewnym tego, że teraz to my przejmujemy rolę przywódcy stada. Koń, który kuli uszy na nasz widok, czy też odwraca się do nas zadem, właśnie w tym zadzie nas ma, tak brutalnie rzecz ujmując. Zero szacunku. I nad tym trzeba naprawdę dużo pracować.
Reasumując - kilka pierwszych ważnych znaków, które wysyła nam koń, gdy zmierzamy w jego kierunku:
- odwrócenie zadem i uniesienie nogi od strony nadchodzącego jeźdźca - ostrzegam cię, nie podchodź, bo kopnę;
- odwrócenie zadem - zostaw mnie w spokoju;
- kulenie (kładzenie) uszu - ostrzegam, wynoś się, bo zaraz ugryzę;
- żucie i lizanie - myślę i analizuję nowe rzeczy;
- kierowanie ucha w stronę stojącego jeźdźca - skupiam się na tobie i czekam, co będzie się działo.
Jedno z ćwiczeń opartych na zaufaniu. Młodziutki arabski wałach. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz