Przyjaźń to uczucie nie tylko ludzkie, ale spotykane także w świecie zwierząt. Wspaniała jest także przyjaźń pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Czy w ogóle taka przyjaźń jest możliwa? Przyjaźń pomiędzy dwoma zupełnie różnymi istotami? Owszem, jest możliwa i może to być uczucie niezwykle głębokie i poruszające. Taka przyjaźń jest uczuciem całkowicie bezinteresownym, szczerym, czystym, bez złośliwości. Mogłabym tak wymieniać zalety przyjaźni ludzko-zwierzęcej, bo jest ich naprawdę całe mnóstwo. Każdy kto ma zwierzęcego przyjaciela, z pewnością przyzna mi rację.
Niekiedy zastanawiam się, czy w dzisiejszym pędzącym świecie człowiek ma czas na przyjaźń z drugim człowiekiem i czy rzeczywiście takową przyjaźń można nazwać przyjaźnią prawdziwą i szczerą. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że ta ludzko-ludzka przyjaźń jest mało głęboka i często ginie, kiedy wystawiana jest na próby losu. Czy taką zatem przyjaźń można nazwać przyjaźnią prawdziwą i bezinteresowną?Cyba nie do końca...
Na swojej drodze spotkałam wiele osób, którym nadałam miano przyjaciół i szczerze wierzyłam w to, że naprawdę są moimi przyjaciółmi na dobre i na złe. Niestety, niekiedy po latach, okazywało się, że byli moimi przyjaciółmi tylko na dobre...Interesowność jest cichym zabójcą przyjaźni. Mimo wszystko nadal wierzę w to, że są na świcie ludzie, którzy znają wartość prawdziwej i bezinteresownej przyjaźni.
Na pewno całkowicie bezinteresowną przyjaźnią obdarzają nas zwierzęta. One po prostu kochają nie oczekując nic w zamian. Owszem, taka przyjaźń też wystawiana jest na próby, ale ona naprawdę te próby przetrzymuje. Mówi się, że świetnymi przyjaciółmi w świecie zwierząt są psy - nieodłączni towarzysze człowieka. To prawda - pies jest wspaniałym przyjacielem. Zaprzyjaźnić można się też z koniem. Wielkie, potężne i silne zwierzę, które potrafi obdarzyć człowieka pełnym szacunkiem i zaufaniem. I jeśli tylko człowiek będzie tę przyjaźń szanował i pielęgnował, przeżyje niezapomniane chwile z czworonożnym przyjacielem.
Śmiało mogę napisać, że moje konie są moimi przyjaciółmi. Bardzo dobrze się rozumiemy i lubimy spędzać ze sobą czas. Szanujemy też swoje humorki, bo takowe czasem się zdarzają;) Doskonale wiem, kiedy koniom nie chce się pracować, kiedy mają gorszy dzień lub gorszą formę, kiedy wolałyby poleniuchować na zielonej trawce. A i one wyczuwają mój gorszy nastrój. Kiedy jestem smutna lub bardzo zmęczona, idę do stajni, przytulam się do futrzaka, a on delikatnie mnie obwąchuje i tak sobie tkwimy niemalże w bezruchu, przytuleni do siebie. Niekiedy wygłaszam im swój monolog, a one po prostu słuchają...Popatrzę sobie w głębię ich oczu i mam wrażenie, że mówią do mnie "nie martw się, będzie dobrze". Ot, takie niewypowiedziane słowa otuchy i pocieszenia. Niekiedy poliżą językiem po ręce, dmuchną oddechem we włosy lub parskną cicho. Zawsze witają mnie radosnym rżeniem i czekają na pogłaskanie po głowie lub szyi. Na wybiegu podchodzą, by trącić pyskiem, jakby chciały zapytać "jak się masz?" Zawsze ostrzegą przed niebezpieczeństwem w terenie lub w razie zbłądzenia, przywiozą bezpiecznie do domu na swoim grzbiecie. Świadomie nie zrobią krzywdy, nie ugryzą, nie kopną, a kiedy leżę pomiędzy nimi na letniej trawce i obserwuję je w ciszy, podchodzą ze spokojem do mnie domagając się pieszczoty, odgonienia muchy czy też sprawdzają, czy przypadkiem nie zawieruszył mi się w kieszeni kawałek chleba lub inny smakołyk. Pokazują mi, kiedy coś im doskwiera i proszą w milczeniu o pomoc, o ukojenie i przyniesienie ulgi w bólu. Wiedzą, że nie zaznają ode mnie krzywdy, że jeśli coś robię, co niekoniecznie jest przyjemne, to tylko dla ich dobra.
Egeria na przykład nie cierpi zastrzyków. Kiedy tylko widzi strzykawkę, usztywnia się nieco i robi duże oczy. Zawsze wtedy podchodzę do niej spokojnie, pogadam z nią sobie w nam tylko znanym języku, pogłaszczę po szyi, uspokoję i bez problemu mogę zrobić jej zastrzyk. Epi z kolei nie lubi przyjmowania doustnych środków na odrobaczanie. Zaciska pysk i ucieka z głową wzbraniając się przed przyjęciem leku. Nie złoszczę się na nią o to, lecz cierpliwie uspokajam i po chwili bez przeszkód dochodzimy do porozumienia, że ten środek jest jednak konieczny do zażycia:) Amira natomiast jest bardzo wrażliwa na dotyk, zwłaszcza kiedy przybiera zimowe futro. Nie lubi być wtedy czyszczona, szczególnie pod brzuchem, bo jeśli sierść się lekko pozlepia, szczotka trochę szarpie podczas czyszczenia. Na to też jest sposób - spokojne, powolne ruchy, na przemian miękką i twardą szczotką. I oczywiście nieustanna rozmowa. Niekiedy wystarczy, że tylko pomyślę, a ona już wie, o co chodzi.
Aby taka przyjaźń mogła się zawiązać pomiędzy koniem a człowiekiem, potrzebny jest czas. Dużo czasu, cierpliwości i konsekwencji w budowaniu zaufania i szacunku. Nie zawsze potrafię dobrać odpowiednie słowa, by wyrazić piękno tej naszej przyjaźni. Ona przejawia się każdego dnia, w każdej wspólnie spędzonej chwili. I ta cudowna pewność, że tak wielkie zwierzę, tak silne zwierzę, nie zrobi krzywdy swemu ludzkiemu przyjacielowi. Ta wspaniała bezinteresowność, to oddanie, zaufanie i chęć przebywania konia z człowiekiem, dają niesamowitą radość. Życzę wszystkim, aby doznali cudownego uczucia takiej przyjaźni. To jest jak magia - tak silne związanie ze sobą dwóch różnych gatunków - homo sapiens i equus caballus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz